Szybko minęły ostatnie miesiące, a podczas nich działo się sporo pod względem treningowym. Udało mi się zakończyć ostatni plan siłowy, który łącznie trwał 11 tygodni. Były to treningi w systemie FBW, który to wybieram najczęściej.
Zdjęcie powyżej: rzadko kupuję nowe sportowe ubrania, ale ostatnio udało mi się znaleźć parę fajnych rzeczy, więc za jakiś czas spodziewajcie się notki z ciuchowymi nowościami.
Bywały tygodnie lepsze i gorsze pod względem sił i energii, ale zawsze w każdym tygodniu były po 3 treningi, nie opuszczony ani jeden. W niektóre dni udawało mi się dorzucać cardio / interwały potreningowe lub bieganie w osobny dzień. Nie były to jednak jakieś duże ilości (średnio 1-2 razy w tygodniu).
Progres z obciążeniem nie jest duży, ale gdzieniegdzie szło do przodu:
Podsumowując, jestem ogólnie zadowolona. Głównie z tego, że trzymałam regularność i systematyczność i to mi przyniosło największą satysfakcję. Po zakończonym planie miałam 2 tygodnie regeneracji, 1 tydzień ogólnorozwojowych treningów, a następnie rozpoczęłam kolejny siłowy plan treningowy.
Tym razem zdecydowałam się na coś odmiennego od moich ulubionych FBWs. Jest to rozkład „pull-push-legs” i obecnie zakończyłam drugi tydzień (a będzie ich pewnie co najmniej 12). Cały czas docieram się jeszcze z nową rozpiską, ale w następnej aktualizacji podzielę się już z Wami nowymi tabelkami.
Co do diety, to cały czas zabieram się za lekką redukcję – a zabieram się jak pies do jeża :] Na zdjęciu tak nie widać, ale efekty dietowego folgowania trochę się pojawiły i naprawdę chciałabym dojść do trochę lepszej rzeźby. Planuję od jutra wrócić do liczenia BTW. Pewnie następny wpis będzie dziennym jadłospisem, bo to zawsze motywuje mnie do ogarnięcia diety. Do usłyszenia!